Przedszkola przyzakładowe cieszą się dużą popularnością w Stanach Zjednoczonych oraz w Europie Zachodniej. W Polsce wciąż jednak kojarzą się z PRL-em. Niewiele firm decyduje się na otwarcie tego typu placówek, bo nie zdają sobie sprawy jakie są zalety tego rozwiązania.
Otworzenie przedszkola przyzakładowego to oczywiście spory wydatek. Z drugiej strony można ubiegać się o dotacje z UE lub gminy. Pracownicy z własnej kieszeni pokrywają ponadto część kosztów pobytu malucha w placówce. Przedszkola tego typu powstają w firmach, które myślą o swoich pracownikach i starają się wspierać ich w pogodzeniu życia zawodowego z prywatnym. To oznacza dla firmy także wiele korzyści. Pracownicy nie muszą martwić się o swoje dzieci, co przekłada się na wyższą jakość ich pracy. Opieka nad dzieckiem jest bowiem zapewniona. Pracownicy w takich firmach zwykle pozostają na dłużej.
Przedszkole przyzakładowe ma w zasadzie prawie same zalety. Z drugiej strony pojawiać się mogą sytuacje, gdy pracodawca wymaga od swoich pracowników znacznej dyspozycyjności. Przedszkole działające przy firmie może być bowiem otwarte dłużej niż te klasyczne. Warto więc już na wstępie to omówić. W niektórych firmach na takie placówki nie ma też po prostu miejsca, zwłaszcza że przedszkole musi mieć także swoją kuchnię czy plac zabaw.
Prywatne przedszkola przyzakładowe może założyć osoba prowadząca własną działalność gospodarczą lub firma, organizacja czy spółdzielnia. Nie trzeba posiadać wcale wykształcenia pedagogicznego. Forma opieki nad dziećmi może być różna – przedszkole prywatne, zespół przedszkolny (działa kilak dni w tygodniu i zajmuje się tylko kilkorgiem dzieci) itd. Budynek, w którym mieści się takie przedszkole przyzakładowe musi oczywiście spełniać pewne, określone przez prawo wymogi. Obowiązkowy jest plac zabaw, wentylacja czy osobna kuchnia. Musi posiadać minimum 16 metrów kwadratowych powierzchni. Generuje to dość duże koszty już na wstępie, ale inwestycja jak najbardziej może się opłacić w rozrachunku końcowym.